Zasłona dymna

Robert S. McNamara był w latach 1961-1968 Sekretarzem Obrony Stanów Zjednoczonych za czasów prezydentury Johna Fitzgeralda Kennedy'ego i Lyndona Johnsona. Siedem lat jego urzędowania pokrywa się
Robert S. McNamara był w latach 1961-1968 Sekretarzem Obrony Stanów Zjednoczonych za czasów prezydentury Johna Fitzgeralda Kennedy'ego i Lyndona Johnsona. Siedem lat jego urzędowania pokrywa się częściowo z okresem w którym Ameryka prowadziła wojnę w Wietnamie. Siłą rzeczy film jemu poświęcony i oparty na jego wspomnieniach musi w dużej mierze opowiadać także o tej bolesnej karcie w historii USA. Tak jest w istocie, jednak Errol Morris w swym dokumencie wiele uwagi poświęca także młodości swego bohatera, służbie w lotnictwie w trakcie II Wojny Światowej, późniejszej pracy dla zakładów Forda czy kryzysowi kubańskiemu. Mimo wszystko, najwięcej wciąż mówi się tu o konflikcie wietnamskim, zadaje się pytania, rozważa różne możliwości. To "gdybanie" jest nad wyraz zajmujące, nawet jeśli "Mgły wojny" nie odkrywają przed widzem żadnych wielkich tajemnic.

McNamara, który wiedzie nas przez koleje swego życia, racząc jednocześnie bogato refleksjami i spostrzeżeniami, jawi się jako inteligentny rozmówca, opowiadający w barwny, wartki sposób. Widać, że pomimo podeszłego wieku zachował bystrość umysłu, starannie waży słowa jak przystało na rasowego polityka. Czasem zdarzy mu się chlapnąć jakiś straszny banał, zwłaszcza gdy przychodzi do kwestii pokoju na świecie, ale spokojnie można to zaliczyć na poczet jego dyplomatycznej ostrożności. Najbardziej ciekawy robi się wtedy, gdy przyznaje się do niekoniecznie światłych postaw, jak choćby w przypadku przypuszczenia, iż w konsekwencji hipotetycznej przegranej USA w starciu z państwami osi, on i jego przełożony zostaliby uznani za zbrodniarzy wojennych.

Mimo tego typu intrygujących konkluzji, same tytułowe "lekcje" udzielane przez bohatera wypadają w tym wszystkim najmniej wiarygodnie. Przedstawione w nich tezy nie są żadnymi objawieniami, często jest to raczej ogólnikowe paplanie, w którym powracają stare prawdy. Śmiało można uznać, że podział na części jest najsłabszym pomysłem reżysera, zupełnie zbędnym w zasadzie. W ogóle śmiało można uznać, że podział na części jest najsłabszym pomysłem reżysera, zupełnie zbędnym w zasadzie. Najbardziej ciekawią bowiem uzasadnienia poszczególnych twierdzeń wyszczególnianych białą czcionką na czarnym tle. Narrację jednego z najbliższych współpracowników prezydenta Kennedy'ego urozmaicają liczne zdjęcia archiwalne i zapisy rozmów. Cenne są także częste anegdoty, które potrafią postawić doskonale znane fakty w nieco odmiennym świetle.

"Mgły wojny: Jedenaście lekcji z życia Roberta S. McNamary" zostało nagrodzone w 2004 roku Oscarem dla najlepszego filmu dokumentalnego. Może jest w tym lekka przesada, co nie zmienia faktu, że jest to z pewnością pozycja zrealizowana w bardzo rzetelny sposób, mogąca zaciekawić nawet laika. Na przykładzie jednego życia otrzymujemy kawał historii XX wieku opowiedzianej z pierwszej ręki. Szkoda tylko, że pełen zapału McNamara, spoglądając z perspektywy swego sędziwego wieku, tak często woli zasłonę dymną zamiast szczerej prawdy. Momentów prawdziwego "odsłonięcia się" jest tu bowiem tak naprawdę niewiele. A może właśnie to najważniejsza pośród udzielonych w trakcie seansu lekcji? Zawsze bądź o krok do przodu przed przeciwnikiem, czy - w tym przypadku - widzem...
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones